czwartek, 11 grudnia 2014

Cranberry, orange and almond pudding- czyli żurawinowy pudding Nigelli Lawson

Nie mogę uwierzyć w to, jak długo mnie tu nie było...prawie 3 miesiące!
Czas ucieka jak z bicza strzelił.
Odkąd jest z nami Mały Człowiek życie przyspieszyło przynajmniej trzykrotnie, a coś takiego jak 'czas wolny' znikęło ze słownika dnia codziennego.
Od miesięcy czeka na mnie kilka książek i jedyne czym się rozkoszuję póki co, to widok ich okładek.
Praca, dom i Maluch wypełniają każdą chwilę. W zasadzie brak czasu na sen; zwłaszcza, że Mały Człowiek z niezwykłą konsekwencją wybudza się co 2, czasem co 3 godziny......Bycie Mamą to wyzwanie!;)

Ale jest pięknie:) Przed nami pierwsze wspólne Święta, bieganina, przygotowania....na pewno będzie inaczej. Czekam na nie z niecierpliwością.

W tym roku zamiast dojrzewających pierniczków, wymagających wcześniejszego planowania i zagniatania, na stole zagości piernik, który można przygotować w niecałe 2 godziny. Czas to teraz towar na wagę złota, szukam więc inspiracji na szybkie, ale nie mniej smaczne, świąteczne potrawy.

I taki jest ten pudding. Przygotowywałam go już wielokrotnie, ale jakoś nie doczekaał się jeszcze publikacji. Przepis, z niewielkimi modyfikacjami, zaczerpnęłam stąd. 




Żurawinowy pudding Nigelli Lawson
500-600 g żurawiny (użyłam świeżej, ale może też być mrożona)
50 g masła
3 łyżki cukru (użyłam cukru light muscovado)

175 g mąki
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
130 g cukru (u mnie light muscovado; w oryginale 175 g)
120 g stopionego i przestudzonego masła
2 łyżeczki domowej kandyzowanej skórki pomarańczowej (w oryginale olejek pomarańczowy)
ok. 50 g płatków migdałowych (lub posiekanych migdałow bez skórki)

W rondlu rozpuść 50 g masła, dodaj umytą żurawinę i cukier i podgrzewaj mieszając tak długo, aż żurawina zacznie pękać i stanie się miękka- uważaj jednak aby nie gotować jej za długo; owoce nie powinny całkem się rozpaść.




Nagrzej piekarnik do 175 stopni.
W misce ubij jajka z cukrem, następnie dodaj stopione masło, mąkę, proszek do pieczenia i skórkę pomarańczową. Zmiksuj wszystko, po czym przełóż połowę masy do wysmarowanej masłem formy (u mnie okrągła, 26 cm średnicy). Na masę rozłóż równomiernie przygotowaną wcześniej żurawinę i nakryj ją pozostałą ilością ciasta. Wierzch posyp płatkami migdałowymi.
Piecz około 45-50 minut.

Deser podawaj jeszcze ciepły, z kwaśną śmietaną lub gęstym jogurtem.

Smacznego!

środa, 17 września 2014

Chleb na wrzesień: z cydrem i jabłkami

Od mojego ostatniego udziału we wspólnej piekarni Amber minęły nie mniej, nie więcej tylko 2 miesiące. Jakoś tak się składa, że tylko co drugi miesiąc udaje mi się dołączyć do grupy piekarek i piekarzy.....może tak już być musi? Nawet nie szukam wymówek....lato minęło jak z bicza strzelił, a ja sierpień spędziłam z walizką w ręku....To zdecydowanie nie ułatwia planowania procesu odświeżania zakwasu i wyrastana chleba.
Z tym większą radością (i tęsknotą!) podjełam się piekarniczego zadania na ten miesiąc.
Chleb prawdziwie wczesnojesienny, z suszonymi jabłkami i cydrem, na zakwasie, wybrała dla nas Kamila z Ogrodów Babilonu. Przepis ten to dzieło J. Hamelmana, nie ma więc mowy o potknięciach.
A że jabłko to mój ukochany owoc, tym bardziej nie mogłam tego chleba nie upiec!

Jak dla mnie ten smak to mistrzostwo świata. W zasadzie nie potrzeba niczego więcej, aby go dopełnić. Odrobina świeżego masła, i uczta gotowa:)




Normandzki chleb jabłkowy
(cyt. za Kamilą)
160 g mąki chlebowej
100 g wody
30 g zakwasu (użyłam żytniego)

Składniki zaczynu dokładnie wymieszać, przykryć i zostawić w temperaturze pokojowej na 12 godzin.

650 g mąki chlebowej
90 g mąki pszennej razowej (użyłam mąki razowej orkiszowej)
210 g wody
310 g cydru jabłkowego
20 g soli
5 g drożdży instant
260 g zaczynu
140 g suszonych jabłek

Włożyć do dzieży wszystkie składniki, z wyjątkiem jabłek i mieszać przez 3 minuty, aż otrzymamy ciasto o średniej gęstości. Następnie wyrabiać ciasto jeszcze 3 minuty, aby rozwinąć siatkę glutenu. Dodać pokrojone w kostkę jabłka i wyrabiać, aż równomiernie się rozmieszczą w cieście. Ciasto włożyć do miski, przykryć i pozostawić do wyrośnięcia od 1 do 2 godzin. Jeśli fermentacja wstępna będzie trwała 2 godziny, to należy złożyć ciasto po pierwszej godzinie. Ciasto podzielić na porcje, i uformować bochenki o okrągłym lub podłużnym kształcie, lub bułki i zostawić pod przykryciem do wyrośnięcia od 1 do 1 1/2 godziny. Chleb piec przy normalnej ilości pary w temperaturze 230° C przez 15 minut, i w temperaturze 225° przez 25 minut, aby zapobiec nadmiernemu ściemnieniu cukru w jabłkach i cydrze.




Z powyższych proporcji upiekłam jeden wielki bochenek.
Przed krojeniem wystudziłam go na kratce kuchennej.
Mimio, że jeden bochenek wygląda okazale, polecem upiec dwa mniejsze- ułatwia to późniejsze krojenie.

Tym, którzy też piekli, dziękuję za wspólną zabawę:

 W szczególności pozdrawiam Amber, która kolejny raz koordynowała nasze chlebowe przedsięwzięcie:)

sobota, 23 sierpnia 2014

Crumble śliwkowo-cynamonowe. Kruszonka po prostu...

Gdy byłam mała podróżowałam TAM w wiklinowym krzesełku na kierownicy składaka mojego Taty.  Wkrótce przesiadłam się na bagażnik, by miejsce z przodu odstąpić młodszej Siostrze. Nogi trzymałam szeroko, lub na specjalnych ''stopkach''- niezbyt bezpiecznie jak na dzisiejsze wymogi, lecz wtedy potrzeba była matką wynalazku. Dosłownie....
Pamiętam małe fontanny tryskające z kamieni osadzonych pośrodku mini skwerków...łapanie wody było prawdziwa frajdą...:)
Innym razem puszczaliśmy motorówkę na stawie..
Albo jedliśmy watę cukrową.

Wczoraj znów TAM byłam.

Szkoda, że zapachu lasu nie da się zamknąć w pudełku od zapałek....
Można by go nosić przy sobie, w kieszeni.....
Szum traw ukryć w szklanej butelce z miękkim korkiem i uchylać w potrzebie, od czasu do czasu....
Stare, wydeptane ścieżki nawinąć na szpulkę od nici i odwijać powoli. Spacerem....krok za krokiem.

TAM bardzo się przez lata zmieniło...
chyba na lepsze
...lecz dla mnie od zawsze na zawsze niezmienne.
Moje.
Zabawne, że wciąż sprzedają TAM watę cukrową....;)




Crumble, czyli kruszonka po prostu. Pyszny, prosty i szybki podwieczorek, który zawsze tak samo uwodzi smakiem. Możecie do niego użyć także innych owoców, ja jednak stawiam na śliwki lub jabłka. W końcu, jak na końcówkę sierpnia przystało, jest ich teraz pod dostatkiem! :)

Crumble śliwkowo-cynamonowe
ok. 700 g śliwek węgierek
100 g masła
80 g cukru trzcinowego
170 g mąki
1 łyżka zimnej wody (opcjonalnie)
1 łyżeczka cynamonu

Dodatkowo:
cukier puder do posypania
kwaśna śmietana
masło do nasmarowania formy


Śliwki umyj, przepołów i wypestkuj.
Masło pokrój w mniejsze kawałki. Dodaj mąkę, cukier i cynamon i zagnieć całość tylko do momentu, aż składniki zaczną łączyć się ze sobą w większe okruszki. W razie potrzeby dodaj łyżkę wody.
Na dno okrągłej i wysmarowanej masłem formy wysyp 2-3 garście kruszonki, następnie ułóż gęsto śliwki, skórką do dołu, jedna przy drugiej. Na wierzchu śliwek rozsyp resztę kruszonki. Całość wstaw do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C i zapiekaj przez około 30-40 minut. Śliwki powinny puścić sok, a kruszonka dobrze się przyrumienić.
Upieczone crumble delikatnie przestudź i oprósz cukrem pudrem. Podawaj lekko ciepłe z odrobiną kwaśnej śmietany.
Smacznego! :)



poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Waniliowy sernik z malinami. Pyszny!

Bycie Mamą nadało mojemu życiu nowego tempa.
Świat nagle podzielił się na ten ważny i ten bez znaczenia.
Wszystko zawirowało i teraz trzy razy zastanawiam się czy tak właśnie chcę wykorzystać swój "wolny" czas, o ile takowy istnieje;)
Zegar gwałtownie przyspieszył. Kolejne miesiące odmierzam kolejnymi za małymi śpioszkami. Niewiarygodne, jak szybko się kurczą.
I czasem tylko kłuje mnie gdzieś w środku, że te chwile mijają bezpowrotnie....

Odkąd nasz Synek jest z nami, żaden dzień nie jest taki sam.
Wieczorem tęsknię za kolejnym porankiem, by znów ujrzeć jego śmiejące się oczka. Rano porażają radością. W końcu wyspane dziecko to szczęśliwe dziecko:)
Jego głośny śmiech to najcudowniejszy dźwięk pod słońcem.

Kiedyś zastanawiałam się jak to będzie: być odpowiedzialnym za inną istotkę i trzymać cały jej los w swoich rękach. Przerażała mnie trochę ta myśl...Ogrom tajemnej wiedzy jaką należy posiąść, by należycie przebrnąć przez kolejne etapy ciąży i macierzyństwa.

Dziś już wiem, że nie ma przepisu na bycie supermamą.
Wszystko przychodzi z czasem.
Jedyne co mogę robić, to...słuchać intuicji i jak najlepiej starać się poznać swoje dziecko. Codziennie na nowo. Bo w życiu Małego Człowieka każdy dzień przynosi coś nowego.

Tak więc staram się.....
...i może dlatego od jakiegoś czasu tak rzadko tu bywam???

Bycie Mamą uzależnia!:)))




Sezon na maliny w pełni, nie mogłam więc powstrzymać się przed dodaniem ich do sernika.
To sernik intuicyjny. Wyszedł znakomicie.
Jest lekki, puszysty, a zarazem mokry i treściwy, jak na sernik przystało. Dodatek kwaskowych malin przełamuje łagodny smak sera.
Koniecznie spróbujcie!

Sernik waniliowy z malinami
(na wysoką tortownicę, 20 cm średnicy) 
Spód:
120 g okrągłych biszkoptów
65 g masła

Masa serowa:
500 g twarogu (użyłam chudego), trzykrotnie mielonego
250 g serka mascarpone
180 ml śmietany 18%
3 jajka
2 białka
100-120 g cukru
ziarenka wyłuskane z jednej laski wanilii

Dodatkowo:
maliny, ok. 300 g
cukier puder do posypania




Biszkopty umieść w pojemniku  blendera i zmiksuj na drobne okruszki. Dodaj rozpuszczone masło i miksuj jeszcze przez kilka sekund, aż okruszki zaczną się sklejać. Powstałą masą biszkoptową wyklej dno natłuszczonej tortownicy.

Zmielony twaróg połącz ze śmietaną i serkiem mascarpone.
Żółtka oddziel od białek. Do żółtek dodaj cukier i ziarenka wanilii i ubij całość na puszystą, gęsta masę.
Nie przerywając ubijania dodawaj małymi porcjami masę serową.
Białka ubij na sztywna pianę i delikatnie wmieszaj w całość (ja użyłam w tym celu szpatuły).

Masę serową wylej na przygotowany wcześniej spód.
Na wierzchu ułóż gęsto maliny, jedna przy drugiej.
Sernik piecz w kąpieli wodnej w piekarniku nagrzanym do 170 stopni C, przez ok. 50 minut. Jeśli wierzch sernika zacznie zbyt szybko się rumienić, nakryj go folią aluminiową.
Upieczony sernik pozostaw w wyłączonym i uchylonym piekarniku do wystudzenia. Następnie przełóż go do lodówki, najlepiej na całą noc.
Przed podaniem posyp cukrem pudrem i udekoruj mrożonymi malinami.

Smacznego!






wtorek, 8 lipca 2014

Lipcowa piekarnia: bajgle

2 miesiące przerwy.
Bez wspólnego dzielenia tego, co tak uwielbiane.
Bez wspólnych rozmyślań, co też z tego wyjdzie i jaki będzie efekt smakowy.
Czy zachwyci domowników?
Czy wdzięcznie zaprezentuje swoje wdzięki?
Jak szybko zniknie?
I ile nas będzie?
I jak bardzo różnie będą wyglądać efekty podążania za tym samym przepisem w wielu kuchniach na raz?

Lipcowa piekarnia Amber po raz kolejny uchyliła swoje wrota:)
Wspaniale było znów stać się jej częścią.
Wspaniale było sięgnąć po to, co dotąd znane jedynie ze sklepowych regałów. A wiadomo, że domowe zawsze smakuje lepiej:)
Kolejna receptura do wypróbowania. Wypróbowana!
A kto nie próbuje, ten nie ma!

I choć nie zawsze wychodzi idealnie, to przecież najważniejsze jest podjęcie próby.
Następnym razem będzie lepiej:)




Przepis na bajgle podsunęła Monika. A właściwie dwie jego wersje: fast i slow.
Z racji implikacji związanych z poznawaniem świata przez Małego Człowieka sięgnęłam po opcję fast.
Mierzyłam, ważyłam, zagniatałam i czekałam. A potem formowałam i czekałam, i dziurkowałam i znów czekałam. Gotowałam i piekłam.
I była to dobra lekcja.

Czasem lepiej podchodzić do przepisu z pewną dozą nieśmiałości;) Zaufać intuicji. Nie zawsze gram gramowi równy;)

Bajgle w moim wykonaniu, o których mowa, to takie trochę brzydkie kaczątka- urodą nie grzeszą.
Wyszły płaskie i nieco kanciate. Ciasto kleiło się do rąk, choć rosło wspaniale. Na szczęście defekty urody zrekompensował nam smak, bo smakowały wybornie:) Idealne na śniadanie!

Moim zdaniem w przepisie potrzeba mniej wody- wówczas bajgle powinny być książkowe i ciasto nie będzie lepiło się do rąk. Dokładnie ile, jeszcze nie wiem (ale zaczęłabym od 400 g- zawsze można dolać). Sprawdzę następnym razem, bo smak z pewnością wart jest powtórzenia.
Póki co, zostawiam Was z lipcowym przepisem i własną intuicją;)


Bajgle w wersji fast i slow
przepis cyt. za Moniką

Bajgle w wersji fast:
750 g mąki typ 550
500 g letniej wody (następnym razem pokuszę się o 400g na dobry początek)
7 g drożdży instant
1 łyżka soli
2 łyżki miodu
1 jajko
sezam, mak (użyłam pestek dyniowych i czarnuszki, 3 garście pestek dosypałam również do ciasta)




Z podanych składników (oprócz jajka) wyrób gładkie i elastyczne ciasto. Ciasto będzie dość zwarte (no właśnie moje takie nie było). Przełóż je do lekko naoliwionego naczynia i pozostaw do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na godzinę.  Wyrośnięte ciasto podziel na 12 – 15 części. Uformuj z każdej kulkę i pozostaw na 20 minut. Po tym czasie w każdej z kulek zrób palcem dziurkę. Aby ją powiększyć możesz zakręcić ciastem dookoła palca, tak jakbyś kręcił hula – hop. Tak przygotowane ciasto pozostaw do wyrośnięcia na 40 minut.
W dużym garnku zagotuj wodę. Nie musi być jej dużo, ważne żeby bajgle nie dotykały dna i swobodnie mogły się gotować. Do wody dodaj łyżkę miodu, melasy lub golden sirup. Delikatnie wrzuć wyrośnięte bajgle na wrzącą wodę. Gotuj z każdej strony po minucie. Następnie za pomocą łyżki cedzakowej przełóż na kratkę do wypieków lub ściereczkę.
Posmaruj obgotowane bajgle roztrzepanym jajkiem, zanóż z jednej strony w sezamie lub/i maku. Ułóż na blaszce i piecz w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez od 20 – 25 minut do momentu, aż nabiorą złotego koloru. Zanim zjesz je wszystkie, daj im chwilę ostygnąć.




Bajgle w wersji slow:
150 g mąki typ 750
150 ml wody
szczypta drożdży
2 łyżki zakwasu pszennego (opcjonalnie)
Wszystkie składniki zmieszaj w misce i pozostaw do przefermentowania w ciepłym miejscu na kilka godzin (ok. 8). Następnie do zaczynu dodaj:
600 g mąki
350 g wody
2 łyżki miodu
1 łyżka soli
6,5 g drożdży suszonych

Ze wszystkich składników wyrób gładkie ciasto. Pozostaw je w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na godzinę, następnie przełóż na blat, rozpłaszcz i złóż na trzy jakbyś składał list a następnie na pół. Włóż ciasto do miski, przykryj ściereczką i umieść w lodówce na przynajmniej osiem godzin.
Po tym czasie podziel ciasto na ok 17 kawałków, uformuj z nich kulki i pozostaw na dwadzieścia minut. W każdej z kulek zrób palcem dziurkę. Aby ją powiększyć możesz zakręcić ciastem dookoła palca, tak jakbyś kręcił hula – hop. Tak przygotowane ciasto pozostaw do wyrośnięcia na 40 minut.
W dużym garnku zagotuj wodę. Nie musi być jej dużo, ważne żeby bajgle nie dotykały dna i swobodnie mogły się gotować. Do wody dodaj łyżkę miodu, melasy lub golden sirup. Delikatnie wrzuć wyrośnięte bajgle na wrzącą wodę. Gotuj z każdej strony po minucie. Następnie za pomocą łyżki cedzakowej przełóż na kratkę do wypieków lub ściereczkę.
Obgotowane bajgle posmaruj roztrzepanym jajkiem, zanurz z jednej strony w sezamie lub/i maku. Połóż ułóż na blaszce i piecz w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez od 20 – 25 minut do momentu, aż nabiorą złotego koloru.

A tak ukształtowała się lipcowa lista blogów piekących:
Arnikowa kuchnia
Bajkorada
By było przyjemniej
Fabryka kulinarnych inspiracji
Forks’N’Canvas
Każdy ma jakiegoś bzika
Konwalie w kuchni
Kuchnia Alicji
Kuchnia Gucia
Kuchennymi drzwiami
Kulinarne przygody Gatity
Leśny Zakątek
Magia w kuchni
Moje małe czarowanie
Moje domowe kucharzenie
Nieład malutki
Nie tylko na słodko
Ogrody Babilonu
Para w kuchni
Poradniczanka
Smakowity chleb
Ugotujmy to
Zacisze kuchenne
Zakalce mego życia

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Tarta z botwinką i kozim serem

Tarta z dedykacją dla M.
Uwielbia je pod każdą postacią.
Ja zresztą też.

Sezonowo i wytrawnie.
Buraczkowo.
Tak prosto. Zaskakująco smacznie.

To nie pierwsze do niej podejście. Tym razem zdążyłam z fotką zanim zostały już tylko okruchy.....;)




Tarta z botwinką i kozim serem.
Kruche ciasto:
100 g zimnego masła
200 g mąki pszennej
1 jajo
łyżka zimnej wody
pół łyżeczki soli

Farsz:
pęczek botwinki
3 jaja
200 g sera koziego, miękkiego
ok. 100 ml śmietany 12%
sól i pieprz do smaku
śweży tymianek
oliwa do smażenia

Dodatkowo:
kilka łyżek startego parmezanu




Masło posiekaj na mniejsze kawałki, dodaj jajo, mąkę i sól oraz wodę. Zagnieć gładkie i lśniące ciasto, uformuj kulę, owiń folią spożywczą i schowaj do lodówki na około 30-45 minut.
Ciasto rozwałkuj na grubość około 0,5 cm i wyklej nim formę do tarty lub tortownicę. Spód tarty ponakłuwaj widelcem i nakryj papierem do pieczenia. Na wierzch papieru wysyp ziarna fasoli lub kulki do pieczenia.
Tak przygotowany spód podpiekaj w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C przez około 15-20 minut (aż delikatnie zacznie się rumienić).

Buraczki obierz i pokrój w ok. 1 cm kostkę; liście botwinki posiekaj. Na patelni rozgrzej odrobinę oliwy i podsmaż pokrojone buraczki. Gdy zaczną się robić miękkie, dodaj liście i podsmażaj całość jeszcze przez chwilę. Dopraw do smaku pieprzem i solą.

W misce rozkłóć jajka ze śmietaną. Dodaj pokrojony na małe kawałki kozi ser, listki tymianku oraz sól i pieprz.

Na podpieczone ciasto wyłóż podsmażoną botwinkę, a następnie zalej całość masą jajeczno-serową.
Wstaw całość do piekarnika i zapiekaj przez 15 minut. Wyjmij tartę, posyp wierzch parmezanem i zapiekaj przez kolejne 15-20 minut, aż wierzch będzie lekko złocisty.

Podawaj na ciepło lub na zimno.
Smacznego!



poniedziałek, 26 maja 2014

Drożdżówki z rabarbarem i kruszonką

Pierwszy Dzień Matki.
Małe śmiejące się oczka o poranku.
Cenniejsze niż tysiące kwiatów.
Pulchne paluszki mocno trzymające mnie za palec.
Pierwsze umiejętności Małego Człowieka cieszą bardziej niż kartka z serduszkiem.
Radosne popiskiwanie wypełnia wspólne chwile.

Pierwsze drożdżowe z rabarbarem tej wiosny.
Klasyk sezonu.
Smak rodzinnego domu.
Mistrzostwo świata Mamy. Od lat tak samo wspaniałe.

Dzisiejsza odsłona: drożdżówki.
Mam nadzieję, że mój Synek, gdy dorośnie, polubi je równie mocno:)
Że, podobnie jak ja, będzie je kojarzył z ciepłem domu.




Przepis jest modyfikacją przepisu na pszenno-orkiszowe drożdżówki z serem i truskawkami.

Drożdżówki z rabarbarem i kruszonką
Zaczyn:
200 ml ciepłego mleka
10 g suszonych drożdży (lub 30 g świeżych)
łyżeczka cukru

Ciasto:
wyrośnięty zaczyn
500 g mąki pszennej
1 jajo
4 żółtka
90 g masła
łyżka aromatu waniliowego
100 g cukru

400 g rabarbaru

Kruszonka:
70 g masła
80 g cukru
140 g mąki
2-3 łyżki zimnej wody (opcjonalnie)

Lukier:
1 szklanka cukru pudru
sok z połowy cytryny
2-3 łyżki wody




Przygotuj zaczyn: podgrzej mleko, rozpusć w nim łyżeczkę cukru oraz drożdże. Odstaw na 10 minut w ciepłe miejsce, aby wyrósł.
Jajo i żółtka ubij mikserem na puszustą pianę. Nie przerywając ubijania dodaj cukier oraz aromat waniliowy. Do masy jajecznej dodaj wyrośnięty zaczyn i przesiej mąkę. Wymieszaj wszystko drewnianą łyżką lub mikserem. Na końcu dodaj rozpuszczone i przestudzone masło, po czym wyrób ciasto, aż będzie gładkie i lśniące. Miskę z ciastem nakryj czystą ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce do wyrastania na około godzinę.

Rabarbar umyj i pokrój na mniejsze cząstki.

Aby przygotować kruszonkę posiekaj drobno masło i lekko zagnieć je z cukrem i mąką. W razie potrzeby (gdy ciasto będzie zbyt suche) dodaj 2-3 łyżki zimnej wody. Nożem z zaokąglonym czubkiem  dynamicznie siekaj całość, aż uzyskasz mniejsze i większe grudki.




Wyrośnięte ciasto podziel na 13 części (jeśli ciasto będzie kleić się do rak, nie podsypuj go mąką, a zwilż ręce wodą). Z każdej uformuj okrągły placek grubości ok. 1,5-2 cm.
Placki układaj na blasze w odstępach od siebie- jeszcze sporo urosną. W każdy placek wciśnij kilka kawałków rabarbaru. Na wierzchu rozsyp równomiernie kruszonkę. Tak przygotowane drożdżówki nakryj ponownie ściereczką i odstaw na około 20-30 minut.

Drożdżówki piecz w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C przez około 25-30 minut.
Przestudzone możesz udekorować lukrem.
Smacznego!




A jeśli lubicie wypieki z rabarbarem, polecam Wam także:
Orkiszową drożdżówkę z rabarbarem
Orkiszową tartę z rabarbarem
Mufinki owsiane z rabarbarem
Tort czekoladowo-rabarbarowo-śmietanowy